Dzień cały spędziliśmy na szukaniu miejsca gdzie możemy później jechać i odpocząć oraz na spacerach po ulicach Yangshuo. Miasteczko otoczone wzgórzami kresowymi jest małe ale bardzo turystyczne, dużo lokali w stylu zachodnim oraz straganów pełnych barachła dla turystów. Dziś niedziela więc nie wiemy czy tylko w weekend czy na co dzień jest tu taka masa turystów z Chin a także z reszty świata. Dużym plusem tej sytuacji jest to,że w knajpkach obsługa jest z reguły anglojęzyczna i w końcu możemy zamawiać jedzenie na które mamy ochotę, wychodzi smacznie i nawet niedrogo. Dzionek minął bardzo leniwie a to z dwóch powodów. Temperatura i wilgotność powietrza jest tu zdecydowanie wyższa niż dotychczas i potrzeba nam odrobiny aklimatyzacji a ponadto Waldka przewiało w pociągu i jest przeziębiony przez co stał się marudny i nic mu się nie chce. Jutro jak zdrowie pozwoli to wyruszamy na objazd okolic miasta, bo jest tu co robić.
P.S. Zachciało nam się dzisiaj zjeść coś słodkiego i będąc w sklepie wybraliśmy coś przypominającego kandyzowane owoce w cukrze. Owoce po spróbowaniu okazały się ziemniakami w cukrze pudrze. W smaku wyśmienite, po kilku sekundach od spróbowania wylądowały w koszu na śmieci. Ale jak się nie zna miejscowego języka to trzeba płacić frycowe.