Armię można podziwiać od godziny 8 więc wstaliśmy raniutko i pędem na dworzec. Stamtąd podmiejską linią nr 5 za całe 7RMB od łebka dotarliśmy na teren kompleksu. Armia terakotowa, składająca się z naturalnej wielkości glinianych żołnierzy, miała chronić grobowiec despotycznego cesarza Qin Shi Huangdi, który to zjednoczył Chiny ponad 2200 lat temu. Cesarz uważał, że jego armia ochroni go w zaświatach przed gniewem licznych wrogów. Widok tylu figur żołnierzy, koni zapiera dech w piersiach, tym bardziej że każda z nich jest niepowtarzalna i mamy świadomość, że to co widzieliśmy jest tylko fragmentem armii stworzonej tak dawno temu. W drodze do wyjścia byliśmy zadowoleni, że udało nam się być tutaj wcześnie, gdyż ogrom turystów dopiero napierał. A my mieliśmy okazję w spokoju obejrzeć niewątpliwie ważny dla Chin zabytek.
Mając do dyspozycji jeszcze sporo czasu postanowiliśmy obejrzeć dwie pagody, wielkiej i małej gęsi. W okolicy tej pierwszej pospacerowaliśmy po sympatycznym parku i deptaku i Waldek poczuł się na tyle zmęczony, że zrezygnowaliśmy z wejścia na pagodę postanawiając skupić się na tej drugiej, choć z nazwy małej to na pewno wyższej od swojej koleżanki. Niestety odbiliśmy się już po raz drugi od zamkniętej bramy i patrząc mądrym wzrokiem na kartkę napisaną w języku chińskim z piękną urzędową pieczątką wywnioskowaliśmy,że zamknięte i nie dane nam było się zmęczyć pokonując strome schody. Pomaszerowaliśmy więc radośnie dalej ale nasze żołądki upomniały się o siebie i skorzystaliśmy z "restauracji" dla lokalsów ale z obrazkowym menu. Waldek z początku nie chciał nic jeść ale patrząc na miejscowych pałaszujących jakieś zupki z makaronem zamówił sobie podobną. Tubylcy z zainteresowaniem przyglądali się jak mu się uda ją pokonać za pomocą pałeczek ale doświadczenie nabyte w Warszawie podczas częstej konsumpcji wietnamskiej zupy pho chyba pozwoliło wyjść obronną ręką gdyż śmiechu z ich strony nie słyszeliśmy.Natomiast z niedowierzaniem kręcili głowami gdy Ania doprawiała swoją kapustę z chili dodatkową porcją tej przyprawy.Wyszło tanio i smacznie.
Teraz zbieramy siły przed 16 godzinną podróżą koleją do Chengdu.
P.S. Mamy małe problemy z netem więc zdjęcia będziemy wrzucać w różnym okresie czasu.