Siedzimy teraz w przyjemnej knajpce w oczekiwaniu na prom. Pożegnaliśmy już nasz kurort Salad Hut, niebawem pomachamy na pożegnanie wyspy :(
Nie jesteśmy w dobrej kondycji, Walduś po imprezowaniu, ja po wczorajszym tajskim masażu. Nie był to dobry wybór, bo z masażem nie miało to nic wspólnego. Przypominało bardziej wizytę u szalonej kręgarki! Pani wyginała moje ciało we wszelkich możliwych kierunkach, 'strzelałam' jak stara komoda, co u Tajki powodowało salwy śmiechu.
Nigdy więcej... miał być relaks a dzisiaj ledwo się poruszam tak mnie 'nastawiła'.
Mieliśmy płynąć rano ale znowu nas zrobili na szaro... Cóż, przywykliśmy do tajskiej niesłowności.
Ważne że zdążymy na samolot. W Bangkoku będziemy ok. 2 w nocy, mamy nadzieję posilić się przed lotem i zipkować do rana na lotnisku. Ponownie ponad 30 godzin w podróży.
Mamo, Tato - szykujcie się! Dzieci wracają :)