Jesteśmy w Pekinie! Oj, mocno wymęczeni..Aeroflot nie będzie naszą ulubioną linią lotniczą, to pewne!
Odprawa była koszmarna, wylot opóźnił się o całą godzinę, a stewardesy pożal się...Nie mogliśmy doprosić się nawet o wodę do picia. A % oczywiście tylko za opłatą.
Transfer z lotniska do hostelu wyszedł nam wybornie :) Czyli po taniości i zbędnego szukania. Tylko na miejscu kolejne rozczarowanie. Chinole zjechali szumnie do Pekinu celebrować święto 1 maja, a co warte zaznaczenia świętują pełne 5 dni. :(
Mieszkamy vis a vis Dworca Głównego także mamy rewelacyjny punkt obserwacyjny masy ludzi, która się przez niego przelewa.Jakby to określić trafnie? Jest czarno od skośnych....
Podsumowując nasz wyczerpujący pierwszy dzień w Pekinie to:
-pokój wygląda jak cela więzienna,
-wszędzie jest meeeega tłoczno,
-sypie się z drzew białe nie wiadomo co i drażni jak cholera,
-sporo miejscowych ubiera się i wygląda jak menele,
-jedzenie - największa PORAŻKA!!!
Koimy stargane nerwy lokalnym piwskiem w nadziei na lepsze jutro.